To nie jest tylko brutalny, frontalny i długo planowany atak na wolność kobiet. Poza samą agresją wobec połowy ludzkości, orzeczenie Sądu Najwyższego USA odwracające prawo do przerywania ciąży uwypukla także trzy słabości zachodnich demokracji, które są równie wielkim atutem dla pana Putina.

Pierwszą jest to, że ewolucja moralności nie dzieli społeczeństw amerykańskich i europejskich coraz mniej, ale coraz bardziej. Nigdzie nie ma większości domagającej się ponownej legalizacji aborcji. Akceptacja homoseksualizmu i małżeństwa dla wszystkich rośnie z roku na rok, ale…

Ale jest jedno ale.

Tak jak część wyborców jest teraz skłonna nazywać się skrajnie prawicowymi po tym, jak tak długo ukrywali to nawet przed samymi sobą, tak samo coraz większa liczba mieszkańców Zachodu zaczyna otwarcie ubolewać nad zakresem praw nabytych przez kobiety i homoseksualistów.

Sytuacja nie jest taka sama w Stanach Zjednoczonych, gdzie purytanizm jest podstawowym składnikiem religijnej prawicy, jak w Europie, gdzie nowa skrajna prawica odrzuca islam i imigrantów. W Europie, a nawet w Stanach Zjednoczonych, bardzo niewielu z tych nowych reakcjonistów posuwa się tak daleko, by naśladować sędziego Clarence’a Thomasa w jego dążeniu do zakazania antykoncepcji i związków homoseksualnych już teraz. Niektórzy akceptują aborcję w wyjątkowych okolicznościach, podczas gdy inni absolutnie jej nie akceptują. Nostalgia za patriarchatem sprzed lat nie jest bynajmniej jednorodna na Zachodzie, ale skręt spektrum politycznego w prawo, zubożenie klasy średniej i niepewność, jaką afirmacja kobiet i homoseksualistów wywołuje u wielu mężczyzn, prowadzi do coraz większego odrzucania nowych praw kobiet i obecności par tej samej płci w życiu codziennym.

Putin może się z tego tylko cieszyć, bo oprócz tego, że ewolucja zachodniej obyczajowości jest dla niego oznaką dekadencji, którą się brzydzi i z którą walczy w Rosji, znajduje tam wspólny język z coraz większą częścią amerykańskiej i europejskiej opinii publicznej. Stanowi to nawet podstawę jego głębokiego sojuszu z Donaldem Trumpem, a przede wszystkim pozwala mu liczyć na polityczne rozbicie Stanów Zjednoczonych.

Nie tylko kwestia praw kobiet i homoseksualizm dzielą Amerykę i wszystkie kraje Zachodu. Bardziej ogólnie, to całe dziedzictwo lat sześćdziesiątych, odrzucenie tradycji i religii, hierarchicznej władzy, nacjonalizmu i granic, jest obecnie kwestionowane, ponieważ w tych czasach wstrząsów społecznych, gospodarczych i geopolitycznych wielu mieszkańców Zachodu stara się odzyskać wiarę w przyszłość, uciekając w przeszłość tradycji, granic i tożsamości narodowych.

Trump wciąż nadaje ton Partii Republikańskiej, a Putin znów wydaje się ucieleśniać te same aspiracje. To daje mu drugą przewagę, a trzecią jest to, że niezadowolenie społeczne znajduje swój wyraz łatwiej i szybciej w atmosferze wolności Zachodu niż w dyktaturze.

Nawet jeśli niekoniecznie jesteśmy u progu nowego kryzysu roku 1929, to i tak zachodnie deski rozdzielcze zmieniają kolor na czerwony. Dług staje się coraz bardziej zawrotny, a stopy procentowe znów rosną. Zablokowanie eksportu ukraińskiej pszenicy dramatycznie podnosi ceny żywności i może wkrótce wysłać całe regiony w głód i ucieczkę do Europy. Jeśli chodzi o powrót inflacji, to należy się obawiać, że będzie on długotrwały, ponieważ wojna w Ukrainie i spowolnienie handlu międzynarodowego powodują niedobory, a inflacja – „eutanazja rentiera”, jak powiedział Keynes – pozostaje najlepszym narzędziem redukcji długów publicznych.

Nie oznacza to, że Putin jest w świetnej formie. Opór, z jakim będzie się nadal spotykał na Ukrainie, znacznie go osłabia. Sama natura jego reżimu sprawia, że nie można wyobrazić sobie zmiany politycznej, która pozwoliłaby Rosji przezwyciężyć ten historyczny błąd. Rosyjska gospodarka i siła nabywcza podupadają. Putin nie zakończy swoich rządów szczęśliwie, ale Sąd Najwyższy USA właśnie przyszedł mu na ratunek, pokazując w jednym orzeczeniu trzy słabości Zachodu.

Print Friendly, PDF & Email

English Français Deutsch Magyar